Kilka dni temu Urszula z bardzo ładnych tkanin zaprosiła mnie do zabawy. Bardzo jej zazdroszczę, wyobraźcie sobie - cały dzień pomiędzy metrami pięknych materiałów. Jak ona wyrabia? Przerywam więc blogową ciszę. Dzięki Ula!
1.
Nad czym teraz pracuję?
Z paczłorków trudno się
robi sweterki, przerzuciłam się więc chwilowo na druty. Norweska
pogoda domaga się wełny. Przeglądam więc norweskie książki o
dzierganiu i jedyne co widzę, to paczłorki. Tutaj macie dowód:
Do życia rodzą się
również MAMAsy! Wychodzimy z ukrycia – ja, moja mama i Krystyna. Już za chwilę ruszy strona internetowa. Mam w
brzuchu motyle.
2. Czym moje prace różnią się od prac innych quilterek ?
Różnią
się? Nie da się stworzyć czegoś całkowicie oryginalnego, zawsze
jest jakaś inspiracja, jakieś nawiązania. Staram się nie zaglądac
na paczłorkowy pinterest, nie szukać patchworkowych inspiracji w
sieci. Oglądam oczywiście blogi i podziwiam, ale przed uszyciem
paczłorku staram się wyczyścić umysł (nie trudno o tę pustkę w
głowie) i szyć intuicyjnie.
Na warsztacie rakiety szyte ekspresowo
3.
Dlaczego tworzę to, co tworzę?
Bo TAK!
4.Jak przebiega mój proces twórczy?
1.
Znajduję osobę, która oczarowana wdziękami bosskiej Krystyny
zechce spędzić z nią kilka godzin, nie zważając na udrapania,
ugryzienia i inne widoczne i nie widoczne straty w człowieku
2. Robię dzbanek kawy i
cicho schodzę po skrzypiących schodach do swojej nory, w tym czasie
osoba chętna dezorientuje Krystynę piłeczką.
3. Siadam i szyję. Szyję
bardzo szybko. Nie zastanawiam się długo nad formą. Dobieram
kolory, które mnie cieszą i kombinuję. Nigdy jeszcze nie
rozrysowałam niczego na papierze, z wyjątkiem miniprac w technice
pp. Daję się ponieść.
4. Patrzę na uszytek i
sobie myślę: wow, no lepiej niż myślałam.
5. Wysyłam zdjęcie mamie,
bo muszę się pochwalić.
6. Okazuje się, że parę
godzin nie jadłam, cicho więc wchodzę na górę. Za drzwiami czai
się Krystyna – tutaj kończy się proces twórczy a zaczyna
mamowanie.
Fanfary!!! Do zabawy zapraszam Magdę z MADUROpatchwork. Jej prace są takie dopracowane, taki na cacy-cacy. Fajnie sobie popatrzeć na coś tak ładnego i tak całkowicie innego od tego, co sama tworzę. Patrzcie na te pikowania, patrzcie jak się tam wszystkie linie schodzą. Ja patrze i nie dowierzam.
rakiety - CZADOWE!! A mamasom kibicuję :)
OdpowiedzUsuńRakiety są świetne :) Mamasy - super nazwa :)
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłam się troszkę zaproszeniem do zabawy:) Ale jakoś dałam radę, napisałam i teraz jeszcze raz już spokojnie i bez stresu:) przeczytałam Twój post. Najlepsze jest znikanie z oczu dziecku żeby oddać się pasji szycia:) Skąd ja to znam? Chyba z doświadczenia:)
OdpowiedzUsuńTo ja wyczekuję i wyglądam za Mamasami! I trzymam kciuki! Pozdrawia cicha fanka, koleżanka Doro z Krasińskiego ;]
OdpowiedzUsuń