Wystarczyło dotknąć mięciutkiej alpaki, żeby druty przestały odstraszać. Pomiziałam i pomyślałam, że to całe plątanie nitki, to chyba nie jest aż takie trudne. Wydziergałam czapę dla Jasa (pochwal się Jasu), dla siebie i dla dzieciny. Zdjęcia jedynie w żeńskim składzie, niestety.
Czapy dziergane metodą na oko oraz metodą -- MAMO, ALE JAK TO SIĘ ROBI!!!
Nitka to pus bardzo puszysty.
Jakie cudne fotki!! Czapka oczywiście też :D
OdpowiedzUsuńO w mordę, jaka podobna do Łukasza!
OdpowiedzUsuńSuper Ci idzie! Również jestem fajnką aplaki. Mam w pobliżu domu mini zoo w którym trzymają jeden egzemplarz - to moja ulubienica :). Życzę wielu sukcesów w dzierganiu! Czapki sa śliczne :).
OdpowiedzUsuńFajowa czapka, ale dziecina... Przesłodka!
OdpowiedzUsuńMetoda dziergania na oko jest najlepsza - sama stosuję :) Czapki są SUPER :) Słodkie foty
OdpowiedzUsuńMikro Łukaszówka <3 czapki śliczne
OdpowiedzUsuńWyglądacie świetnie :) Czapeczki super, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńYour baby daughter is CUTE! I love how lively your images are. Happy to have made a new friend. Really hope you come next month.
OdpowiedzUsuń