Hver enkelt av oss (vi som lager julegavene selv) tenker på julegaver i lang før juletid kommer. Håndarbeid er bra for onn, håndarbeid er avslappende, avstressende. Er dere ikke enige? Jeg er helt sikker at dere nikker når dere leser det. Men la meg fortelle historien om Den utakknemlige julegaven.
For en tid tilbake hadde jeg en strålende idé
- hjemmelagede julegaver til hele familien! Så smart av meg! Jeg var utrolig lur. Jeg hadde mitt eget julenisseverksted i hobbyrommet mitt omtrent ni måneder før jul. Jeg hadde lyst til å lage noe helt spesielt til søstera mi. Et stort heklet ullteppe virker som en god idé
. Plutselig viste det seg at hun:
a) ikke liker å gå med ulltøy,
b) har begynt med hekling.
Den strålende gaveideen ble tatt fra meg, og teppet lå under flere stoff låg nede i kisten min. Søstera mi var på besøk for noen dager siden. Det var hun som fant den stakkars teppet i kisten. Jeg fikk mulighet til å gjøre et ganske interessant eksperiment. Hun var så glade da hun fant ut at teppet var laget spesial for henne. Samtidig var jeg svært glad at det ikke var bort kastet tid – og at gaven kan brukes. Oppsummering – håndarbeid gir meg mulighet til å være kreativ og til å dele glede med andre. Så enkelt er det.
Jeg er takknemlig at familien min setter mye større pris på små håndlagede ting, enn dyre kjøpeting. Så – hva venter du på? Det er på høy tid å begynne med julegaveprosjektet.
Proces powstawania świątecznych prezentów zazwyczaj wygląda tak (w roli głównej - ja):
Październik - o...jak dużo czasu do świąt, każdy dostanie wyjątkowy, przez Celinkę zrobiony prezent.
Listopad - ha, oczywiście, że nie mam z czego szyć (dziergać), muszę kupić materiały, to konieczność! I jakie to oszczędne!
Grudzień - pierniczki, śledzik, choineczka. Za rok, za rok zacznę wcześniej. Będę mądrzejsza.
Stało się, byłam mądrzejsza (rodzina może potwierdzić, no już...na co czekacie). Dzierganie zaczęłam chyba jakoś na wiosnę. Wszystko szło zgodnie z planem. Ja, szydło, romantyczne sf z monitora. Nim zdążyłam się zorientować, kocyk był gotowy. Z zadowoleniem zastrzygłam swoimi elfimi uszami i zabrałam się za kolejny prezent.
Babuch! Koc wylądował w skrzyni bez dna. Dlaczego? Okazało się, że moja siostra nie lubi jak ją wełna mizia w człowieka, a na dodatek sama zaczęła się bawić szydłem. Ale od przeznaczenia nie uciekniesz. Koc został wygrzebany (przeznaczenie?) i wielce uradował tę, której był pisany! Morał z tego prosty i wszystkim nam znany - prezenty wiedzą lepiej. I nie ukrywajmy, zawsze miło jest dostać świąteczny prezent w lutym.
Przyznać się - kto zaczyna myśleć już o świątecznych prezentach?
...no tak,masz rację...może zacznę myśleć już teraz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Fajny pledzik! Taki bardzo skandynawski i na pewno super mizia:)
OdpowiedzUsuńPS. Mam podobnie z prezentami:)
Ach te zdjęcia.... kocham wszystkie! :) A koc wygląda super.
OdpowiedzUsuńja lubię jak mnie mizia :D ja zaczęłam myśleć o BN 2015 :P
OdpowiedzUsuńojej, on jest taki przepiękny! I zdjęcia, zdjęcia też piękne! Strasznie zazdroszczę koca, a i we wciąż-po-górowym-nastroju, szalenie zazdroszczę też klimatu. :)
OdpowiedzUsuńPiękny. Podziwiam za wytrwałość - kawał świetnej roboty!
OdpowiedzUsuńZaczęłam myśleć! Zdjęcia jak zwykle BOMBA :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu odwiedzam Twój blog, ponieważ podobają mi się Twoje prace.
OdpowiedzUsuńPledzik znakomity.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mój blog.
No bez przesady, ludzie o jajkach wielkanocnych myslą w lutym a nie o choince:)
OdpowiedzUsuń